Siatkarze Enei KKS-u Kozienice pokonali w sobotę, po dziwnym, momentami szalonym meczu MKS Wisłok Strzyżów. Do rozstrzygnięcia losów spotkania potrzebny był tie-break. Tym samym podopieczni Marka Grzelczaka zanotowali kolejne dwa punkty i awansowali na fotel wicelidera. U siebie dalej jestesmy niepokonani!
Stawką sobotniego meczu było drugie miejsce w tabeli. Do Kozienic zawitał bowiem wicelider – MKS Wisłok Strzyżów. Goście z Podkarpacia są, co prawda, beniaminkiem II ligi, ale w swoich szeregach mają wielu graczy z długim doświadczeniem na tym poziomie rozgrywek. W poprzednich sezonach kilku z nich mieliśmy okazję oglądać w akcji w naszym mieście.
KKS na to spotkanie wyszedł w standardowym (w tym sezonie) składzie. Na parkiecie znaleźli się: bracia Korycińscy, Marcin Obremski, Wojciech Kwiecień, Bartosz Jesień, Kacper Kędra oraz Robert Głogowski jako libero.
Szalone tempo
Już pierwszy set zwiastował długie widowisko. KKS niby na początku partii urywał się na dwa, trzy punkty (m.in. dzięki trudnym zagrywkom Bartłomieja Korycińskiego), ale goście szybko złapali kontakt. Na zagrywce MKS-u szaleli natomiast grający trener Bartosz Soja oraz Mateusz Armata. Z ich piłkami mieliśmy wiele problemów.
Walka punkt za punkt toczyła się do stanu 20-20. Kozieniczanom udało się odskoczyć do stanu 24:22 i mieliśmy dwie piłki setowe, ale żadnej z nich nie wykorzystaliśmy. Walka na przewagi toczyła się do stanu 28:30. Seta goście zakończyli po tym, jak nie przyjęliśmy kolejnej potężnej zagrywki.
Goście przygaśli….
Porażka w pierwszej odsłonie nie wybiła naszych graczy z rytmu. Na drugiego seta wyszliśmy bardziej zmotywowani. KKS sukcesywnie poprawiał w tej odsłonie każdy element gry. Przede wszystkim lepiej zagrało przyjęcie, kończyliśmy też więcej piłek. Większość ataków początkowo grali Kędra i Michał Koryciński, a co jakiś czas ze środka straszył Bartosz Jesień. KKS sukcesywnie powiększał prowadzenie (7:5, 13:8, 17:10).
W drugiej części tego seta na parkiecie pojawił się Daniel Ostrowski oraz nowy gracz KKS-u Błażej Czarnecki. 23-letni przyjmujący dołączył do nas z Avii Świdnik. Wcześniej grał w Politechnice Lublin i w Radomiu. Obaj dali fajne zmiany. Końcówka tego seta to m.in. dobre ataki Ostrowskiego i as Wojtka Kwietnia na 25:16.
Na trzecią odsłonę goście chyba nie wyszli na parkiet. Kozieniczanie szybko objęli czteropunktowe prowadzenie (8:4), które cały czas rosło, do 10, 14, a ostatecznie do 17 punktów. Siatkarze ze Strzyżowa nie mogli poradzić sobie z nerwami po swojej stronie siatki, co podopieczni Marka Grzelczaka skrzętnie wykorzystywali. Okazję do zapunktowania w jednej z takich sytuacji miał również nasz libero Robert Głogowski. Trzeciego seta KKS wygrał 25:8 i wydawało się, że będzie po meczu.
… ale wstali
Niestety czwarty set nie przyniósł szybkiego zwycięstwa i kompletu punktów. Asy serwisowe gości i kilka pomyłek po naszej stronie sprawiło, że odjechali najpierw na 4, a potem na 6 punktów. KKS nie zamierzał jednak powtarzać tego, co Wisłok w poprzedniej odsłonie. Kilkukrotnie próbowaliśmy łapać kontakt. Dwa asy Michała Korycińskiego pozwoliły nam doskoczyć na 10:13. Na parkiecie ponownie zameldował się Daniel Ostrowski i dał dobrą zmianę, kończąc kilka fajnych piłek. Obie ekipy myliły się dość często, ale goście nieco mniej. Mimo to, udało się dojść do stanu 15:17, a potem 17:19. Do końca tej partii MKS nie oddał jednak prowadzenia, wygrywając ją do 22 i doprowadzając do tie-breaka.
Twierdza obroniona
Piątego seta lepiej zaczął KKS. Kilka pomyłek gości, dobre ataki Obremskiego i Jesienia i było 6:4. Goście jednak nie dali nam się długo cieszyć z prowadzenia i doprowadzili do stanu 6:6. W kilku następnych akcjach kluczowy okazał się nasz blok. Albo zatrzymywaliśmy rywali, albo zmuszaliśmy do ataku w aut i było 11:9. Z każdą kolejną chwilą zawodnicy z Podkarpacia byli coraz bardziej poddenerwowani. Przy stanie 12:10 na zagrywce pojawił się Patryk Walczak i pozwolił powiększyć prowadzenie do 13:10, kolejny punkt dołożył Jesień (14:11). Pierwsza piłkę meczową goście wybronili, a chwilę potem – po dość dużym zamieszaniu – sędzia odgwizdał 15 -ty punkt dla naszej drużyny. Wówczas zrobiło się nieprzyjemnie pod siatką. Dominik Paszek z MKS-u rzucił się z rękami w kierunku jednego z naszych graczy. Ewidentnie zabrakło mu chłodnej głowy, a kozieniczanie zachowali się z klasą i nie dali się sprowokować. Jeszcze po oficjalnych podziękowaniach za mecz toczyła się „pyskówka”.
Awans w tabeli
KKS zanotował w sobotę kolejne dwa punkty i z dorobkiem 14-tu oczek zajmuje pozycję wicelidera. Tyle samo uzbierał Wisłok Strzyżów, który ma jednak gorszy bilans setów i jeden mecz rozegrany mniej.
W pozostałych spotkaniach Avia – zgodnie z oczekiwaniami – pokonała MOSiR Jasło (3:1), a Extrans Sędziszów Małopolski wygrał 3:1 z Niebylcem. Niespodzianka trafiła się natomiast w Krośnie, gdzie miejscowe Karpaty przegrały 2:3 z Błękitnymi Ropczyce. Dla gości były to pierwsze punkty w sezonie.
Kolejny mecz KKS rozegra na wyjeździe 7 grudnia – właśnie z Ropczycami. Następny mecz u siebie 14 grudnia. Wtedy zagramy z Extransem Sędziszów Małopolski. Już dziś zapraszamy.
Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.
Enea KKS Kozienice – MKS Wisłok Strzyżów 3:2 (28:30, 25:16, 25:8, 22:25, 15:12)
KKS: M. Koryciński, B. Koryciński, Jesień, Kwiecień, Obremski, Kędra, Głogowski (libero) oraz Ostrowski, Czarnecki, Walczak
Wisłok: Soja, Paszek, Półzięć, Armata, Pamuła, Libucha, Machnica (libero)
fot. Mariusz Basaj / KKS Kozienice