Miniony sezon, aktualna sytuacja drużyny i plany na przyszłość to tematy, które poruszamy w rozmowie z trenerem Enei KKS-u Kozienice Markiem Grzelczakiem.
Trenerze, od decyzji o zakończeniu rozgrywek z powodu pandemii minęło już kilka tygodni. Wszyscy mogliśmy nieco odetchnąć i złapać dystans. Myślę, że możemy na spokojnie teraz podsumować sezon „na chłodno”. Myślę, że są powody do zadowolenia. Jak to widzisz?
Marek Grzelczak: Sezon był jak najbardziej udany. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że był to najlepszy sezon w mojej karierze trenerskiej. Zajęliśmy drugie miejsce po rundzie zasadniczej i utrzymaliśmy je po fazie play-off, cały czas utrzymując przy tym wysoką formę.
Przed sezonem stawialiśmy sobie jasny cel – był nim awans do turnieju półfinałowego i w pełni go zrealizowaliśmy. Co więcej, mogliśmy być czarnym koniem tego turnieju. Niestety z powodu pandemii rozgrywki zostały przerwane.
No właśnie historyczna okazja i taka sytuacja… Wydaje się, że turniej finałowy był w zasięgu ręki, prawda?
MG: Na pewno tak. Przede wszystkim chcieliśmy się raz jeszcze zmierzyć z Avią Świdnik i powalczyć o pierwsze miejsce w naszej grupie. Czuliśmy, że w tej formie, w tym składzie, który się wykrystalizował, bylibyśmy w stanie powalczyć i wygrać. Warto podkreślić, że byłby to pierwszy mecz przeciwko nim, w którym moglibyśmy zagrać w kompletnym zestawieniu, bez braków kadrowych. Awans do kolejnego etapu był kwestią otwartą.
Jak myślisz, co było najmocniejszą stroną KKS-u w tym sezonie?
MG: Przede wszystkim bardzo mocna, wyrównana czternastka zawodników. Taka sytuacja na tym poziomie rozgrywek bardzo rzadko się zdarza. W naszej grupie jeszcze tylko może Avia miała tak wyrównany cały skład.
Dzięki temu, mogliśmy sobie poradzić nawet wtedy, gdy PZPS w niezrozumiały dla nikogo sposób zawiesił nam trzech zawodników w bardzo ważnym momencie sezonu. Brakuje słów, by skomentować tę decyzję. Ale mimo to, powalczyliśmy wtedy z Karpatami i wygraliśmy bardzo ważny mecz w Strzyżowie. Daniel Ostrowski świetnie sprawdził się w ataku, Michał Koryciński zagrał solidnie na przyjęciu, również Michał Kalita zanotował niezłe spotkanie.
Potwierdzeniem tego wyrównanego poziomu w drużynie mogą być nasze czwartkowe gry kontrolne. Mieliśmy problem ze sparingpartnerem z tego względu, że wszędzie mamy daleko. Dlatego w czwartki staraliśmy się stworzyć dwie siódemki i grać między sobą. Te spotkania były zacięte i często kończyły się tie-breakiem. Nie było tam faworyta, bo ta „druga” siódemka często wygrywała z „pierwszą”.
Powiedz nam, które spotkanie z tego sezonu szczególnie zapadło Ci w pamięć i dlaczego?
MG: Nawet nie jedno, a tak naprawdę to dwa spotkania z Sędziszowem – to przegrane w Kozienicach i rewanż potem na wyjeździe. U siebie zagraliśmy niezły mecz, ale Sędziszów rozegrał wtedy chyba najlepszy mecz w sezonie. Totalnie wszystko im siadało tego wieczoru.
Utkwiła mi w pamięci reakcja naszego zespołu i nastawienie na mecz rewanżowy. Już wtedy spodziewaliśmy się, że trafimy na Extrans w play-offach. Chcieliśmy wygrać w rewanżu, by się odgryźć i mieć te przewagę psychiczną. W drugim meczu nie daliśmy im szans.
A jak ocenisz klimat wokół drużyny i to co się działo przez cały sezon?
MG: Na pewno zrobiliśmy krok do przodu, jeśli chodzi o kwestie marketingowo-reklamowe. Klub wspiera coraz więcej firm i instytucji, kapitalną robotę robi tu Krzysiek Jeziorowski. Specjalny ukłon kierujemy w stronę Enei, bo to był pierwszy sezon, gdy byli naszym sponsorem tytularnym. Cały czas możemy też liczyć na wsparcie Gminy Kozienice i Burmistrza Piotra Kozłowskiego, co daje nam poczucie stabilności.
Warto podkreślić, że z roku na rok jest coraz więcej kibiców. W tym sezonie mieliśmy super atmosferę na trybunach, nie było cichych spotkań, kibicie dawali z siebie wszystko. Co więcej, podskoczył poziom sportowy naszej grupy. Pojawiło się dwóch fajnych beniaminków, którzy trochę namieszali w tabeli, rozgrywki były wyrównane i emocjonujące.
Klub zadbał też o otoczkę medialną. Szybkie relacje z meczów, galerie zdjęć. Dobrze nam się współpracuje też z Kroniką Kozienicką. Fajnie to wszystko zagrało. Ogólnie mówiąc atmosfera wokół drużyny była i jest świetna. Myślę, że to jest jeden z kluczy do sukcesu sportowego.
Skupmy się na chwilę na sytuacji obecnej. Rozgrywki stanęły ponad dwa miesiące temu. Nie ma treningów grupowych, etc. Jak w takich warunkach trenują nasi zawodnicy? Jak dbają o utrzymanie formy?
MG: Na pewno wszyscy starają się być w ruchu. Biegają, jeżdżą na rowerach. Część osób ma dostęp do siłowni i z nich korzysta. Cały czas czekamy na otwarcie sal. Wiemy, że niedługo będziemy mogli na nie wejść, ale nie chcemy kusić losu. Zgramy może dwa, trzy spotkania w hali, a później będziemy trenować na boiskach do siatkówki plażowej. Na świeżym powietrzu.
W sierpniu chcemy też zorganizować tradycyjny obóz przygotowawczy i jak zawsze skorzystać z gościnności Kozienickiego Centrum Rekreacji i Sportu. Dyrektor Marcin Zmitrowicz od lat wspiera nas w tym zakresie.
Chciałbym zapytać o sytuację kadrową i plany? Czy już na tym etapie coś wiadomo? Jak rysuje się przyszłość?
MG: Mogę powiedzieć, że dzwonią do nas zawodnicy z wyższej ligi i są zainteresowani grą w KKS-ie. Na razie nie mogę za wiele zdradzić. Wiele zależy od rozwoju sytuacji związanej z pandemią. Możliwe, że grupy zostaną zreorganizowane, będzie nowy podział, bo wiele drużyn wycofa się z rywalizacji na poziomie II ligi ze względów finansowych. Mamy już jasne sygnały z innych klubów w tym temacie. Z kolei my mamy zapewnienie, że przystępujemy do rozgrywek. Być może będziemy rywalizowali w innej grupie, na Mazowszu i Podlasiu, a nie jak do tej pory w dużej mierze na Podkarpaciu.
Z pewnością dostosujemy poziom drużyny do warunków, w jakich przyjdzie nam rywalizować. Dalej chcemy mieć wyrównany, czternastoosobowy skład. Na pewno chcemy ustabilizować pozycję atakującego, bo obecnie nominalnym atakującym jest tylko Marcin Obremski. Myślimy też nad rozgrywającym. Sezon zaczniemy z Wojtkiem Kwietniem i Michałem Kalitą, ale pod koniec roku prawdopodobnie będziemy mieć możliwość pozyskania kolejnego, bardzo wartościowego rozgrywającego. Mamy czwórkę mocnych środkowych, którzy będą podzieleni na dwóch bardziej ofensywnych i dwóch defensywnych. W przyjęciu sytuacja jest jasna. Prowadzimy cały czas rozmowy z chłopakami z I ligi i wiem, że na pewno nie przystąpimy do nowego sezonu jako słabsza drużyna, wręcz przeciwnie.
Zobaczymy jak ułożą się awanse. Jeśli Avia rozpocznie teraz rozgrywki w I lidzie, a my jednak w dotychczasowej grupie to bez wątpienia będziemy jej faworytem. Na pewno zapowiada się ciekawy sezon i już dziś kibice mogą ostrzyć sobie apetyty.
Wielkie dzięki za rozmowę.
MG: Dziękuję ślicznie.
Naszych siatkarzy wspiera Enea!