post

KKS urwał punkt liderowi. Pięć setów w meczu z BAS-em Białystok

Siatkarze Enei KKS-u Kozienice przegrali na własnym parkiecie 2:3 z liderem grupy 2 BAS-em Białystok. Podopieczni Marka Grzelczaka i Michała Kality postawili trudne warunki faworytom i nie puścili ich do domu z kompletem punktów. To był chwilami dziwny mecz, z momentami naszej bezradności, ale miał też swoje ładniejsze strony. Zwłaszcza w czwartej partii emocje sięgały zenitu.

Kozieniczanie rozpoczęli to spotkanie w nieco eksperymentalnym składzie. W wyjściowej szóstce zabrakło Macieja Kałasza (wyjazd) i Bartłomieja Korycińskiego (kontuzja), a na środku zagrali Kapusta i Jeziorowski. W stosunku do ostatniego meczu, na parkiecie zabrakło Kuby Baranowskiego, a od pierwszych minut pojawił się Piotrek Skałbania. Ponadto Wojtek Ranecki, Marcin Kurek, Daniel Ostrowski i Robert Głogowski na libero.

Dobry start

Mimo to, KKS nie zamierzał odpuszczać tego spotkania. Kozieniczanie nękali rywali bardzo dobrymi zagrywkami, bardzo fajnie grali na bloku i w obronie, a do tego zachowywali wysoką skuteczność w ataku. Jeśli dorzucimy do tego kilka pomyłek BAS-u, to mieliśmy wyrównane starcie. W końcówce  tej partii kozieniczanie przyjęli trudne piłki i oddali, a na koniec seta asa posłał Kurek. KKS wygrał do 22 i prowadził w meczu 1:0.

Gorzej w drugim

Drugiego seta nasi siatkarze zaczęli od prowadzenia 2:0, ale kilka zepsutych serwisów i bloki BAS-u pozwoliły odskoczyć gościom na 2-3 punkty. KKS musiał gonić, ale nasza gra w tym momencie wyglądała… różnie. Skutecznym, ładnym akcjom towarzyszyły błędy. BAS prowadził 8:12 i Marek Grzelczak poprosił o czas. Po wznowieniu znów nie skończyliśmy skutecznie ataku, a rywale dołożyli kolejne oczko.

Zdecydowanie gorzej w tej odsłonie wyglądała nasza zagrywka, zabrakło też punktowych bloków, było za to sporo błędów własnych.  Przy 10:16 trener kozieniczan wziął drugi czas. Po przerwie było nieco kontrowersji i dyskusji, które zakończyły się kartką dla Wojtka Raneckiego. Gra kozieniczan posypała się do reszty. Na parkiecie pojawili się Baranowski, Ćwikliński i Michalak, ale było za późno, aby uratować tę odsłonę. Przegraliśmy ją do 14.

Równie kiepsko w trzecim

Niestety, trzeci set wyglądał podobnie do poprzedniego. Kilka błędów KKS-u (m.in. atak w taśmę) i bloki rywali sprawiły, że przegrywaliśmy 4:8. Kozieniczanie znowu musieli gonić, a gdy udało się zniwelować przewagę BAS-u, rywale odpowiadali. Przy stanie 6:10 Marek Grzelczak wziął czas. Przy 8:11 Piotrka Skałbanię zmienił Kuba Baranowski.

Niestety mieliśmy ogromne problemy z blokiem gości, a na dodatek zepsuliśmy stanowczo zbyt dużo zagrywek. Nie wykorzystaliśmy też dobrych piłek sytuacyjnych. Chwilami kulało przyjęcie, a przewaga BAS-u rosła. Podobnie jak w drugim secie, końcówka odsłony to rozsypka KKS-u, z chwilowymi przebłyskami. BAS wygrał tę partię do 17.

Set pełen emocji

W czwartym secie w końcu wróciliśmy do gry, a ta długo toczyła się punkt za punkt. Goście po dwóch blokach odskoczyli na dwa oczka, ale KKS szybko odpowiedział. Ostrowski dorzucił asa i było 7:6, a za chwilę 8:6.

Goście doszli nas przy 10:10 i gra dalej toczyła się punkt za punkt. Po dwóch gorszych odsłonach w końcu mieliśmy poważne emocje na parkiecie. Przy stanie 16:14, po asie Jeziorowskiego, trener ekipy z Podlasia poprosił o czas. BAS szybko odpowiedział i po asie na Kurku było po 17:17. Zapowiadała się bardzo nerwowa końcówka. Na szczęście – w końcu – KKS grał swoje.

Przy 22:20 trener rywali ponownie poprosił o czas, a po wznowieniu BAS wyrównał. Kolejną piłkę goście zepsuli. Przy 23:22 na zagrywkę wszedł Daniel Ostrowski. Posłał dobrą piłkę, a po wymianie  24:22. Świetnie w obronie sprawował się dziś Robert Głogowski i wywalczony punkt to w bardzo dużej mierze jego zasługa. W kolejnej akcji, w dość dziwnych okolicznościach zapunktowali goście. Ten set nam się po prostu należał, a przy stanie 24:23 jeden z siatkarzy popełnił błąd własny, co przełożyło się na 25-ty punkt. Było 2:2 w setach i czekał nas tie-break.

Zabrakło amunicji

Tie-breaka zaczęliśmy bardzo niefortunnie. Dwa kiepskie przyjęcia, zepsuta zagrywka i atak gości sprawiły, że na tablicy widniał wynik 1:4. Wydawało się, że wszystkie argumenty wykorzystaliśmy w poprzedniej odsłonie, a podrażnieni rywale szli jak po swoje. Było 2:7 i drugi już czas KKS-u. Kozieniczanie jeszcze chwilę próbowali powalczyć, ale przewaga rywali była zbyt duża. Seta przegraliśmy do 7, a mecz 2:3, co patrząc na przebieg całości tego meczu trzeba uznać za wynik sprawiedliwy.

Zdobyty punkt pozwala nam się umocnić na 6. miejscu w tabeli. Kolejnych poszukamy za dwa tygodnie, kiedy to na wyjeździe zagramy z Bzurą Ozorków. Następny mecz u siebie (przedostatni domowy w tym sezonie) dopiero 12 marca. Już dziś zapraszamy.

Energii naszym siatkarzom dodają Enea i Gmina Kozienice.

Enea KKS Kozienice – BAS Białystok 2:3 (25:22, 14:25, 17:25, 25:22, 7:15)
KKS: Ranecki, Kurek, Skałbania, Ostrowski, Jeziorowski, Kapusta, Głogowski (libero) oraz Baranowski, Ćwikliński, Michalak