post

Ze stolicy wracamy bez punktów i bez choćby seta

Siatkarze Enei KKS-u Kozienice przegrali sobotnie spotkanie z MOS Wola Warszawa. Gospodarze dość pewnie triumfowali w każdej z trzech partii i sięgnęli po komplet punktów. Podopiecznym Marka Grzelczaka i Michała Kality brakowało tego wieczoru większej dokładności i lepszej skuteczności w ofensywie.

Sobotni mecz zaczęliśmy w typowym dla tego sezonu składzie, czyli: Wojciech Ranecki, Jakub Baranowski, Michał Koryciński, Michał Trąbka, Maciej Kałasz, Piotr Skałbania i Robert Głogowski na libero.

Ciężki początek

Kozieniczanie nie najlepiej weszli w to spotkanie. Od samego początku mieliśmy sporo problemów z blokiem rywali, co przekładało się na małą skuteczność w ataku. Chociaż omijaliśmy mur gospodarzy, to ci stanowczo za często bronili i oddawali. W efekcie, przy wyniku 9:5, Marek Grzelczak prosił o pierwszy czas. Po wznowieniu, Michał Trąbka zapunktował ze środka, a w kolejnych dwóch akcjach postawiliśmy skuteczne bloki (9:8). Wydawało się, że będzie lepiej, ale dalej czuć było niemoc w ataku. Przy 13:9 Marek Grzelczak wziął drugi czas.

Kozieniczanie musieli gonić, ale nie wyglądało to najlepiej. Nie kończyliśmy ataków, nie straszyliśmy zagrywką (1 as, w ostatnich minutach seta, przy ich 3). Przy stanie 20:13 na parkiecie pojawili się Marcin Obremski i Benedykt Skorżyński. Zmiany ożywiły naszą grę, ale seta nie udało się uratować, chociaż napędziliśmy stracha gospodarzom. Poprawiliśmy wynik z 24:17 do 24:22, po dobrej serii na zagrywce Marcina Obremskiego. Seta jednak nie udało się uratować.

Więcej emocji w drugim secie

Na drugiego seta wyszliśmy z Marcinem Obremskim i Bartkiem Korycińskim. Łatwo jednak nie było. Po dwóch skutecznych blokach gospodarze prowadzili 4:1. Tym razem KKS szybciej wrócił do życia, bo po paru akcjach było już 5:5.

Mecz wskoczył na wyższy poziom i dłuższą chwilę gra toczyła się punkt za punkt. KKS popełnił jednak kilka błędów więcej i przy stanie 12:9 to Marek Grzelczak prosił o czas. Poskutkowało, bo dwie akcje później (12:11) przerwę wzięli gospodarze. Wyrównaliśmy przy stanie 13:13, po autowym ataku MOSu. Za chwilę było po 15:15 i gospodarze ponownie zaczęli nam uciekać. Tym razem na 3 punkty. Kozieniczanie walczyli do samego końca, zbyt wiele razy zatrzymywał ich blok rywali. Seta przegraliśmy do 22, po autowym ataku Minia.

Walka do końca

Ostatni set kompletnie nie zaczął się po naszej myśli, bo od prowadzenia MOS-u 3:0, a po kilku akcjach było już 8:4. Atmosfera stała się nerwowa, jednak kozieniczanie zamierzali jeszcze powalczyć. W kilku kolejnych akcjach sprowokowaliśmy rywali do błędów, a na tablicy wyników widniał rezultat 8:8.

Po paru pojedynkach punkt za punkt, znów zaczęliśmy się odbijać od ich bloku. Przy stanie 13:10 Marek Grzelczak wziął czas, aby uspokoić emocje. Po raz kolejny pojawiły się dyskusje naszych zawodników z arbitrem. Wojtek Ranecki i Marcin Obremski mieli uwagi do niego, że puszcza grę rywalom mimo błędów.

Po wznowieniu MOS dołożył kolejnego asa. Kozieniczanie ambitnie jednak walczyli. Niestety, kilkukrotnie byliśmy świadkami sytuacji, gdzie zaraz po złapaniu kontaktu, gospodarze nam odjeżdżali. Brakowało dokładności i chłodnych głów. Każda iskierka nadziei kibiców co chwilę gasła. Najgoręcej zrobiło się w samej końcówce, gdy po asie Skorżyńskiego było 22:22. Gospodarze nie zamierzali jednak dać sobie wyrwać zwycięstwa. Obronili, oddali, wygrali do 23, a mecz 3:0.

Kilka słów podsumowania

Spotkanie chwilami mogło się podobać, ale nie był to tak dobry mecz w naszym wykonaniu jak kilka ostatnich pojedynków. Gospodarze lepiej radzili sobie w przyjęciu i na zagrywce, bardzo dobrze bronili i wiele problemów sprawiali nam blokiem. Mimo to, byli w zasięgu, zwłaszcza że dość często mylili się w atakach. Mimo to, kozieniczanie nie potrafili znaleźć na nich sposobu. Stanowczo zbyt wiele razy zatrzymywali się na bloku, szkoda też że nie postraszyli mocniej zagrywką. Trzeba im oddać, że ambitnie zagrali do końca. Na punkty w stolicy to było jednak za mało.

Kolejny mecz podopieczni Marka Grzelczaka rozegrają za tydzień. 26 listopada podejmą w hali przy ul. Głowaczowskiej AZS UWM Olsztyn. Już dziś zapraszamy.

Energii naszym siatkarzom dodają Enea i Gmina Kozienice.

MOS Wola Warszawa – Enea KKS Kozienice 3:0 (25:22; 25:22, 25:23)
KKS: Ranecki, M. Koryciński, Baranowski, Kałasz, Trąbka, Skałbania, Głogowski (libero) oraz Obremski, Skorżyński, B. Koryciński