post

(Zdjęcia) KKS idzie po rekord! Kolejne zwycięstwo kozienickiego zespołu

10 meczów, 10 zwycięstw, 28 punktów i pozycja lidera grupy 6 II ligi. Siatkarze Enei KKS-u Kozienice w tym sezonie idą jak burza. W czwartek, 3 grudnia, pokonali 3:0 KS Arkę Tempo Chełm w zaległym spotkaniu 6. kolejki, tym samym kończąc pierwszą rundę fazy zasadniczej.

W wyjściowym składzie KKS-u znaleźli się Roman Oroń, Daniel Ostrowski, Kacper Kedra, Maciej Kałasz, Krzysztof Jeziorowski, Wojciech Kwiecień i Robert Głogowski na libero. Krzysiek Jeziorowski nie nabył się jednak długo na parkiecie. Po koniec rozgrzewki nabawił się urazu i po kilku pierwszych akcjach został zmieniony przez Bartłomieja Korycińskiego.

Świetny start

Spotkanie zaczęło sie po myśli kozieniczan. Goście nieco przyspali na przyjęciu, a po problemach z odbiorem serwów Wojtka Kwietnia i Kacpra Kędry prowadziliśmy 4:1. Chwilę potem blok dołożył Koryciński, a Kałasz – asa i prowadziliśmy 7:2.

KKS utrzymywał bezpieczną przewagę do stanu 13:7, ale wtedy nasza gra na chwilę siadła. nie skończyliśmy kilku ataków, a goście oddawali. Ekipa z Chełma powalczyła i doszła nas na jeden punkt. Było 17:16. W kolejnych akcjach dobrymi atakami popisał się Roman Oroń. Wydawało się, że set jest wygrany. Wtedy dali znać o sobie sędziowie, którzy przewinienia widzieli tylko po naszej stronie. Dwukrotnie gwizdnęli nasze błędy, a Arka dołożyła asa i było 22:21. Trzeba przyznać, że w czwartek wyjątkowo często nasz kapitan Daniel Ostrowski musiał rozmawiać z arbitrem. Nie wszystkie jego decyzje wydawały się zrozumiałe i w zdecydowanej większości to my traciliśmy punkty.

Końcówka seta należała jednak do KKSu. Najpierw dobry atak Oronia, a za chwilę as Kędry i mieliśmy setową. Pierwszych dwóch nie skończyliśmy, ale w trzeciej wygraliśmy walkę na siatce, a seta do 23.

Kosmiczny comeback

Zupełnie inny przebieg miał drugi set. Zaczęliśmy go fatalnie. Nieskończone ataki i próby przeniesienia piłki nad blokiem rywali szybko się na nas zemściły. KKS przegrywał 3:6, a następnie 4:10. Wtedy na parkiecie, w miejsce Oronia i Kwietnia, pojawili się młody Piotr Skałbania i jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w KKS-ie Michał Kalita. Zmiana ta okazała się zbawienna, ale trzeba było chwilę poczekać na efekty.

Arka prowadziła już 5:12. Skałbania posłał dwa dobre ataki, a za chwilę Kalita z Kałaszem zapunktowali blokiem. Przy 8:13 trener gości poprosił o czas, wyczuwając co będzie się działo. KKS gonił. Daniel Ostrowski kończył ataki z bardzo trudnych piłek, Kali dorzucił asa, a rywalom puszczały nerwy i zaczynali się mylić. Przy 17:18 Maciej Kałasz postawił blok i był remis. Trener Sławomir Czarnecki poprosił o czas, a po przerwie… Arka zaatakowała w out. KKS po raz pierwszy prowadził w drugim secie.

Przy stanie 19:19 po raz kolejny zawrzało pod siatką. Arbiter główny najpierw pokazał punkt dla nas, a po konsultacji z liniowym, gwizdnął jednak dla Arki.

W końcówce seta na zagrywce popisał się Piotr Skałbania, odrzucił rywali od siatki, a koledzy posłali dobre ataki. Młody zawodnik posłał jeszcze asa i było 23:20. Kolejne akcje zagraliśmy punkt za punkt, a po atakach Kędry i Ostrowskiego wygraliśmy seta do 22.

Festiwal bloków

Trzeciego seta rozpoczęliśmy nerwowo i bez większej koncentracji. Goście odskoczyli na 3:6, a po asie Rejowskiego 4:8. Kolejną zagrywkę atakujący Arki zepsuł, a Ostrowski odpowiedział asem. KKS zaczynał gonić. Przy 9:6 byliśmy świadkami bardzo długiej wymiany. Kozieniczanie atakowali 4 razy i za czwartym razem punkt zdobył Ostrowski.

W kolejnych dwóch akcjach postawiliśmy dwa dobre bloki (Kałasz – Kędra i Kędra – Kwiecień) i był remis. Rywale coraz częściej się mylili. Mieli wiele problemów z blokiem i atakowali w out. 13-ty i 14-ty punkt zdobyliśmy również blokiem (po tym jak rywali zagrywką odrzucił Kacper Kędra) i przy stanie 14:11 trener Arki wziął czas. KKS nie zamierzał jednak oddać prowadzenia. Co więcej, trzeci raz w tym secie zapunktowaliśmy przez dwie kolejne akcje blokiem (na 20:16 pojedynczy Korycińskiego i 21:16 Koryciński / Kwiecień).  Było praktycznie po meczu. Przy stanie 22:17 Arka popełniła jeszcze błąd ustawienia, a my ostatnie dwa punkty zdobyliśmy bez większych problemów. Seta wygraliśmy do 18, a całe spotkanie 3:0.

Spokojny weekend

KKS umocnił się na pozycji lidera grupy 6. Po 10 spotkaniach mamy 28 punktów i 5 oczek przewagi nad drugim MOSiR-em (Jasło rozegrało jeden mecz mniej). W najbliższy weekend naszych siatkarzy czeka pauza, bo mecz 10. kolejki rozegrali awansem w ubiegłą niedzielę.

Kolejne spotkanie podopieczni Marka Grzelczaka zagrają 12 grudnia. Na wyjeździe zmierzą się z Extransem Sędziszów. Szykują się duże emocje.

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

Enea KKS Kozienice – KS Arka Tempo Chełm 3:0 (25:23, 25:22, 25:18)
KKS: Oroń, Ostrowski, Kędra, Kałasz, Jeziorowski, Kwiecień, Głogowski (libero) oraz B. Koryciński, Skałbania, Kalita
Arka: Rejowski, Misztal, Olejniczek, Giza, Czarnecki, Gosik, Piłat (libero)

post

Umocnić się na szczycie. KKS podejmuje Arkę

Przed siatkarzami Enei KKS-u Kozienice pojedynek z KS Arką Tempo Chełm. Zaległy mecz 6. kolejki zostanie rozegrany nietypowo, bo w czwartek, 3 grudnia. Początek spotkania o godz. 19.00.

Arka to beniaminek II ligi, ale w przypadku tego zespołu nie można mówić o braku doświadczenia. W szeregach drużyny z Lubelszczyzny znajdziemy wielu dobrych graczy, ogranych na I i II-ligowych parkietach, w tym byłych zawodników Avii czy Politechniki Lubelskiej. W Arce gra m.in. Błażej Czarnecki, który w ubiegłym sezonie reprezentował barwy KKS-u. Sam zespół prowadzony jest przez Sławomira Czarneckiego, uznanego trenera ekip z Lubelszczyzny.

Bieżący sezon Arka zaczęła nieźle i ekipa z Chełma przez pewien czas utrzymywała się na szczycie tabeli. Formą zawodników z Lubelszczyzny zachwiała jednak przerwa (i osłabienia kadrowe) związane z koronawirusem. W efekcie Arka przegrała wszystkie dotychczasowe mecze z ekipami z pierwszej czwórki w tabeli (1:3 z Extransem, 3:1 z Karpatami, 2:3 z Jasłem). Po 9. kolejkach podopieczni Sławomira Czarneckiego mają 17 punktów (tyle co Extrans) i zajmują 5. miejsce w tabeli.

Z kolei KKS kontynuuje świetną passę. Podopieczni Marka Grzelczaka wygrali wszystkie 9 spotkań, tracąc przy tym tylko dwa punkty (po wygranych w tie-breakach). Z dorobkiem 25 oczek przewodzą w tabeli, jednak rywale depczą im po piętach. Drugi MOSiR Jasło ma 23 punkty, a trzecie Karpaty Krosno – 21.

KKS i Arka mierzyły się ze sobą dwukrotnie w ostatnich miesiącach, jednak trudno brać wyniki tych spotkań za jakikolwiek wyznacznik. Na turnieju towarzyskim triumfowali kozieniczanie, a w Pucharze Polski (który praktycznie odpuściliśmy) – Arka. Czwartkowy mecz będzie o zupełnie inną stawkę i spodziewamy się dużo większych emocji.

Oczywiście, ze względu na aktualne wytyczne sanitarne, spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności. Szykujemy natomiast transmisję na naszym fanpage’u. Zapraszamy.

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

post

To było ciężkie pięć setów z Hutnikiem, ale… KKS dalej niepokonany!

Siatkarze Enei KKS-u Kozienice pokonali w pięciosetowym pojedynku Hutnika Wandę Kraków i umocnili się na fotelu lidera grupy 6. Dla podopiecznych Marka Grzelczaka była to dziewiąta wygrana z rzędu w ligowych rozgrywkach w tym sezonie. Kozieniczanie pozostają niepokonani!

Niedzielne spotkanie kozieniczanie zaczęli w tym samym składzie, co sobotni mecz ze Spartą. Na parkiecie zameldowali się: Roman Oroń, Maciej Kałasz, Daniel Ostrowski, Kacper Kędra, Krzysztof Jeziorowski, Wojciech Kwiecień i Robert Głogowski na libero.

Początek pierwszego seta to twarda gra punkt za punkt już od pierwszych minut. Rywale nieźle grali blokiem i mieliśmy sporo problemów. Co więcej, przez kilka dobrych chwil arbiter miał problemy z zapanowaniem nad tym, co się dzieje na parkiecie. Po kilku kolejnych akcjach, po obu stronach były wycieczki „do słupka”.

Przy stanie 12:12 na zagrywce poszalał Kacper Kędra. Posłał asa, a dwóch kolejnych serwisów rywale w ogóle nie przyjęli. KKS bezpiecznie prowadził do stanu 19:15. Po drodze byliśmy świadkami kolejnych dyskusji z sędzią głównym. Niestety w końcówce rywale odpalili. Mieliśmy sporo problemów z przyjęciem ich zagrywki (nie pomógł dwukrotny czas) i skutecznym skończeniem ataku. Hutnik objął prowadzenie 19:18. Niestety dorzucili jeszcze po drodze dwa asy i wygrali pierwszą odsłonę do 22.

Za dużo zepsutych zagrywek

Początek drugiego seta upewnił nas, że można mieć wątpliwości do pracy sędziów w tym spotkaniu. Mylili się przede wszystkim na korzyść gospodarzy, co wprowadzało sporo nerwów w naszej grze. Walka znowu toczyła się punkt za punkt. KKS urwał się na dwa punkty, ale przeciwnicy szybko wyrównali. Trzeba przyznać, że siatkarze Hutnika popełniali mało błędów własnych, a KKS w drugim secie zepsuł zdecydowanie za dużo zagrywek.

Walka punkt za punkt toczył się do stanu 20:20. Na parkiecie zameldował się Bartłomiej Koryciński. Tuż przed jego zagrywką (21:20 dla KKS) trener gospodarzy poprosił o czas. Rywale przyjęli zagrywkę Bartka, ale zdobyliśmy ważny punkt blokiem. W kolejnej akcji Hutnikom zabrakło chłodnych głów, popełnili błąd przy siatce i było 23:20. Gospodarze wzięli drugi czas.

Następna akcja to atak Hutnika w aut i już cztery punkty prowadzenia. Po drugiej nieudanej akcji krakowski zespół próbował wywrzeć presję na arbitrze. Znowu były wycieczki do słupka i dziwne, że nie skończyło się to kartonikiem, bo wyglądało to na niezbyt sportowe zachowanie.

Seta skończył Bartłomiej Koryciński, zdobywając asa na 25:20.

Walka od nowa

Na początku trzeciej odsłony znowu na zagrywce błysnął Kacper Kędra. Najpierw zdobywając asa, a potem odrzucając przeciwników od siatki. Podziałało to na rywali, którym zaczęły puszczać nerwy. Nr „5” Hutnika zarobił żółtą kartkę za ostentacyjne komentowanie (bicie teatralnych braw) decyzji arbitra.

KKS chwilę utrzymywał dwupunktowe prowadzenie. Było 6:4. Sędzia miał jednak tego wieczoru duży sentyment do krakusów. Przy 6:5 nie gwizdnął ewidentnej niesionej i Hutnik wyrównał. Odpowiedzieliśmy silnym atakiem, a następnie blokiem. Znów prowadziliśmy dwoma oczkami i ten stan utrzymywał się dłuższy czas. Przy 12:10 dorzuciliśmy asa i zwiększyło się prowadzenie kozieniczan. Hutnik nie skończył dwóch kolejnych akcji i KKS urwał sie na 5 punktów. Przy 16:11 gospodarze wzięli czas.

Po przerwie zaczęli gonić wynik i wcale nie zamierzali odpuszczać. Kozieniczanie, mimo kilku drobnych pomyłek, trzymali 3-4 punkty przewagi. Atakowaliśmy mądrze, nie zawsze siłowo, z chłodną głową. Przy 22:18 Kacper Kędra zatrzymał rywali pojedynczym blokiem i tylko dwa oczka dzieliły nas od wygranej partii. Hutnik nie odpuszczał do końca. Przy stanie 23:20 trener Marek Grzelczak poprosił o czas. Po wznowieniu gospodarze pomylili się na zagrywce. My też, ale w następnej akcji potężny atak posłał Daniel Ostrowski. Kozieniczanie prowadzili 2:1 w setach.

Nie dało rady w czterech

Czwarta odsłona przyniosła kolejne emocje. Warto tu odnotować, że podopieczni Marka Grzelczaka dwie akcje z rzędu zapunktowali blokiem. Nikt jednak nie zamierzał dać za wygraną, a każdy punkt był bezcenny.

Przy 7:6 świetnie na zagrywce popisał sie Roman Oroń i KKS odskoczył na trzy punkty. Rywale wzięli czas, a po przerwie nasz atakujący się nieznacznie pomylił. Siatkarze Hutnika nie składali broni, nie tylko wyrównali (11:11), ale wyszli też na prowadzenie (13:11). Wtedy o czas poprosił Marek Grzelczak. Po przerwie dwukrotnie zaatakowaliśmy w aut i zrobiło się nerwowo. Przy 15:11 nasz trener wziął drugi czas.

KKS próbował jeszcze powalczyć, ale rywale byli rozpędzeni. Na dodatek znowu myliśmy się na potęgę i gospodarze wygrali tego seta do 18.

Wszystko w tie-breaku

Tie-breaka zaczęliśmy od skutecznego podwójnego bloku, a przy 2:1 na zagrywkę wszedł Kacper Kędra. Dwa razy ustrzelił rywali i przy 4:1 trener Hutnika wziął czas. Po przerwie ustrzelił rywala raz jeszcze, ale w końcu się pomylił. Było 5:2.

Strony zmieniliśmy przy 8:3, ale do końca było jeszcze daleko. Hutnik zdobył kolejne dwa oczka, potem odpowiedzieliśmy atakiem Ostrowskiego. Przy stanie 11:7 po raz kolejny zapunktowaliśmy blokiem i tylko 3 punkty dzieliły nas od zwycięstwa.

Walka toczyła się do samego końca. Przy 13:10 Marek Grzelczak poprosił o czas. Rywale doszli do 13:11, ale następny atak skończył Daniel Ostrowski. Gospodarze jeszcze odpowiedzieli. W następnej akcji nie skończyliśmy ataku, ale za to postawiliśmy szczelny blok. KKS wygrał tie-breaka 15:12, a cały mecz 3:2.

Niepokonany lider

Kozieniczanie dopisali do swojego dorobku kolejne dwa punkty i umocnili sie na pozycji lidera. Po 9 meczach mają 25 oczek i dwa punkty przewagi nad drugim Jasłem oraz cztery nad Karpatami. Podopieczni Marka Grzelczaka wygrali 9 ligowych spotkań z rzędu, tracąc przy tym tylko dwa punkty.

Swoje kolejne spotkanie kozieniczanie zagrają w nieco nietypowym terminie, bo w czwartek, 3 grudnia. Będzie to zaległy pojedynek z Arką Tempo Chełm. Początek o godz. 19.00.

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

KS Hutnik Wanda Kraków – Enea KKS Kozienice 2:3 (25:22, 20:25, 21:25, 25:18, 12:15)
KKS: Oroń, Kałasz, Ostrowski, Kędra, Jeziorowski, Kwiecień, Głogowski (libero) oraz B. Koryciński

post

Udany początek krakowskiej wyprawy. KKS pokonał Spartę

Siatkarze Enei KKS-u Kozienice pokonali 3:0 SMS Spartę AGH Kraków. Dla kozieniczan to ósme ligowe zwycięstwo z rzędu w tym sezonie. Podopieczni Marka Grzelczaka pozostają niepokonani i przewodzą w grupie 6.

KKS, aby obronić pozycję lidera, potrzebował zwycięstwa w sobotnim meczu. Jasło, w zaległym pojedynku, zanotowało następne trzy punkty (3:1 z Gorlicami) i wskoczyło na chwilę na szczyt grupy 6. Na spotkanie ze Spartą kozieniczanie wyszli w składzie: Kacper Kędra, Maciej Kałasz, Roman Oroń, Krzysztof Jeziorowski, Daniel Ostrowski, Wojciech Kwiecień i Robert Głogowski na libero.

Spokojny początek

Początek pierwszego seta to gra punkt za punkt, przy czym warto zaznaczyć, że rywale bardzo często mylili się w zagrywce. Po naszej stronie wyglądało nieco lepiej, a kiedy na zagrywce pojawił się Krzysztof Jeziorowski, KKS odskoczył do stanu 9:6. Przy stanie 12:8 trener rywali poprosił o czas, następnie zepsuliśmy zagrywkę, a w kilku kolejnych akcjach KKS miał problem z kończeniem ataków. Rywale wyrównali i znowu graliśmy punkt za punkt. Co podopieczni Marka Grzelczaka próbowali się oderwać, to młodzi zawodnicy z Krakowa gonili. Tak było do stanu 18:18. Gospodarzom zabrakło chłodnych głów i popełnili kilka błędów własnych, my dorzuciliśmy blok, asa i KKS odskoczył do 24:18, a seta skończyliśmy do 20.

Koncertowo w drugiej partii

Drugą partię KKS zaczął w pełnym skupieniu i zaczęło się od prowadzenia 4:1. Rywale nieco pogubili się na parkiecie i kozieniczanie zwiększyli przewagę do 7:2. Wtedy trener gospodarzy poprosił o czas. Siatkarze Sparty nieco uspokoili grę i próbowali jeszcze przez chwilę powalczyć. KKS utrzymywał jednak cały czas bezpieczne prowadzenie. Rywale znacznie w tym pomagali, bo dalej psuli sporo zagrywek.

Przy stanie 14:9 byliśmy świadkami bardzo długiej wymiany, ostatecznie wygranej przez kozieniczan. Chwilę później trener gospodarzy wziął drugi czas. Mimo to, KKS odjeżdżał dalej. W końcówce Marek Grzelczak dał pograć zmiennikom. Na parkiecie meldowali się Skałbania, B. Koryciński, Michał Adamczuk, Kapusta. Drugiego seta wygraliśmy do 13 punktów, po asie Wojtka Kwietnia.

Postawić kropkę nad i

Na trzeciego seta gospodarze wyszli bardzo zmotywowani. Widać, że młodzi zawodnicy z Krakowa chcieli jeszcze powalczyć. Po kilku pierwszych akcjach prowadzili 5:2. Podopieczni Marka Grzelczaka nie zamierzali jednak wypuścić zwycięstwa z rąk i szybko wyrównali. Gra punkt za punkt toczyła się do stanu 10:10, wtedy Sparta odskoczyła na dwa punkty i musieliśmy gonić. Udało się dojść przy stanie 15:15, rywale dorzucili atak w aut i KKS znowu prowadził. Wtedy trener Sparty poprosił o czas. Przerwa dobrze zrobiła rywalom i zacięta walka trwała dalej.

Końcówka trzeciego seta przyniosła ogromne emocje. Przy stanie 20:20 Piotr Skałbania pomylił sie w ataku. Na parkiet w jego miejsce wrócił Roman Oroń. Siatkarze KKS-u pokazali charakter, zagrali na swoim poziomie i objęli prowadzenie. Przy stanie 23:22 dorzuciliśmy blok i przed piłka meczową trener krakowskiego zespołu wziął czas. Mimo trudności z odbiorem po zagrywce Ostrowskiego, rywale zdołali zaatakować i obić nasz blok. Przy 24:23 czas wziął Marek Grzelczak.

W ostatniej akcji kozieniczanie bardzo dobrze przyjęli zagrywkę rywali, a potężnym atakiem mecz skończył Kacper Kędra. Seta wygraliśmy do 23. Mecz 3:0, a całe spotkanie potrwało raptem 80 minut.

Podopieczni Marka Grzelczaka wygrali 8. ligowy mecz z rzędu i mają 23 punktyw swoim dorobku, co przed rozstrzygnięciem pozostałych sobotnich spotkań daje im pozycję lidera.

Jutro znowu gramy

A już w niedzielę, 29 lipca, siatkarze Enei KKS-u Kozienice awansem zmierza się z Hutnikiem Kraków. Początek pierwszego spotkania z II fazy rundy zasadniczej o godz. 16.00.

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

SMS Sparta AGH Kraków – Enea KKS Kozienice 0:3 (20:25, 13:25, 23:25)
KKS: Kędra, Kałasz, Oroń, Jeziorowski, Ostrowski, Kwiecień, Głogowski (libero) oraz Skałbania, B. Koryciński, Adamczuk, Kapusta

post

Krakowski weekend drugoligowców. Dwa dni, dwa mecze

Dwa spotkania czekają w najbliższy weekend siatkarzy Enei KKS-u Kozienice. Podopieczni Marka Grzelczaka w sobotę zagrają mecz 9. kolejki ze Spartą Kraków, a dzień później – awansem- spotkanie 10. kolejki z Hutnikiem Kraków.

Faworytem obu meczów są bez wątpienia niepokonani w tym sezonie kozieniczanie. Podopieczni Marka Grzelczaka to też o wiele bardziej doświadczony skład, bo kadry obu przeciwnych zespołów stanowi przede wszystkim młodzież.

W sobotę, o 16.00, KKS zmierzy się ze Spartą. Siatkarze Sparty chwilę pauzowali w tym sezonie przez koronawirusa, ale już nadrobili wszystkie spotkania. Jak do tej pory, w 8 meczach uzbierali zaledwie 5 punktów i zajmują dopiero 9. miejsce w tabeli. Punktowali w przegranych pięciosetowych meczach z Błękitnymi i AKS-em, a także wygrali za 3 z ostatnimi Gorlicami.

Nieco lepiej wygląda dorobek Hutnika. Spadkobiercy dwukrotnych mistrzów kraju mają 8 punktów po 8 meczach i są na 7. lokacie. Ekipa Hutnika potrafi zaskoczyć, o czym przekonała się chociażby Arka Chełm, przegrywając na wyjeździe 2:3. Młodzi siatkarze urwali też w tym sezonie seta kozieniczanom. Przypomnijmy, że mecz 1. kolejki, rozgrywany w Kozienicach, zakończył się wynikiem 3:1. Z Hutnikiem KKS zagra w niedzielę, o 16.00.

Liczymy na to, że nasz zespół stanie na wysokości zadania i umocni się na pozycji lidera grupy 6. W miarę warunków (np. kwestie zasięgu) postaramy się transmitować dla naszych kibiców oba spotkania na naszym klubowym fanpage’u na Facebooku.

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea!

Sobota, 28 listopada, godz. 16.00.
SMS Sparta AGH Kraków – Enea KKS Kozienice

Niedziela, 29 listopada, godz. 16.00 (pierwotnie 5 grudnia)
KS Hutnik-Wanda Kraków – Enea KKS Kozienice

post

(Zdjęcia) KKS – MOSiR 3:0. Niepokonani kozieniczanie liderem grupy 6

Siatkarze Enei KKS-u Kozienice pokonali w bardzo dobrym stylu MKS MOSiR Jasło. W niedzielę podopieczni trenera Marka Grzelczaka wygrali 3:0 i awansowali na pierwsze miejsce w tabeli grupy 6. W tym sezonie kozieniczanie jeszcze nie przegrali, a w siedmiu meczach stracili zaledwie jeden punkt.

Niedzielny mecz, w ramach zaległej 4. kolejki, zapowiadał się bardzo ciekawie. Było to bowiem starcie dwóch niepokonanych do tej pory zespołów i trudno było wskazać tu wyraźnego faworyta. Do zwycięstwa potrzebna była pełna koncentracja.

W wyjściowym składzie KKS-u znaleźli się: Krzysztof Jeziorowski, Maciej Kałasz, Kacper Kędra, Wojciech Kwiecień, Daniel Ostrowski, Marcin Obremski i Robert Głogowski na libero.

Świetny poziom

Mecz od samego początku stał na bardzo wysokim poziomie. Obie ekipy wyglądały dobrze na parkiecie. Nie brakowało ciekawych akcji, trudnych piłek i skutecznych ataków. Gra w każdym z trzech setów długo toczyła się punkt za punkt, ale to kozieniczanie okazali się bardziej skuteczni. Prowadzili przez większość spotkania, a w każdej odsłonie (mniej więcej w połowie) z lekka odjeżdżali rywalom. Grali konsekwentnie i w pełnym skupieniu, nie trwoniąc przy tym wypracowanego prowadzenia. Siatkarze z Jasła kilkukrotnie próbowali gonić i cały czas trzymali niebezpieczny dystans, dlatego nie można było sobie pozwolić na chwilę słabości.

Pierwszego seta KKS wygrał do 21, a drugiego i trzeciego do 20 punktów. Po raz kolejne świetne zawody rozegrał Kacper Kędra, który błyszczał w ataku. Dobrze spisał się także Krzysztof Jeziorowski, który zwłaszcza w trzeciej odsłonie gnębił rywali swoją zagrywką. Cały zespół zaprezentował na wysokim poziomie. Dobrze wyglądał praktycznie każdy element naszej gry, a dzięki pełnemu skupieniu i determinacji KKS mógł cieszyć się z kolejnego zwycięstwa.

Mamy lidera!

Dzięki trzem zdobytym punktom KKS awansował na pierwsze miejsce w tabeli. W siedmiu spotkaniach kozieniczanie uzbierali 20 punktów. Prowadzą w grupie 6 i mają 2 punkty przewagi nad Jasłem (7 spotkań) i Karpatami (8 spotkań).

Juz za tydzień kozieniczan czeka wyjazdowe starcie z przedostatnią w stawce Spartą Kraków. Kolejny mecz u siebie zagramy 3 grudnia – będzie to zaległy pojedynek z Arką Chełm.

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

Enea KKS Kozienice – MKS MOSiR Jasło 3:0 (25:21, 25:20, 25:20)
KKS:
Jeziorowski, Obremski, Kałasz, Kędra, Kwiecień, Ostrowski, Głogowski (libero) oraz Oroń
MOSiR: Soboń, Bartosik, Armata, Czado, Matuła, Lejko, Ochoński (libero) oraz Warzocha, Pamuła, Michalec, Gorczyca

post

(Zdjęcia) Nie było niespodzianki. KKS pewnie wygrał u siebie

Siatkarze Enei KKS-u Kozienice pokonali w sobotę, 21 listopada GKPS Gorlice. Podopieczni Marka Grzelczaka zgodnie z przewidywaniami wygrali 3:0 i dopisali kolejne trzy punkty do swojego dorobku.

Sobotnie spotkanie kozieniczanie rozpoczęli w innym składzie niż ostatnie mecze. Na parkiecie hali przy ul. Głowaczowskiej zabrakło tego wieczoru Marcina Obremskiego, a w jego miejsce zagrał Roman Oroń. Pod nieobecność „Minia” obowiązki kapitana sprawował Daniel Ostrowski. Ponadto, w pierwszej szóstce w miejsce Bartłomieja Korycińskiego zameldował się Maciej Kałasz. Wyjściowy skład uzupełnili: Krzysztof Jeziorowski, Kacper Kędra, Wojciech Kwiecień i na libero Robert Głogowski.

Niemrawy początek

Siatkarze KKS-u potrzebowali kilku chwil, aby nabrać tempa w tym spotkaniu. Początek pierwszego seta nie wyglądał zbyt ciekawie. Po raz kolejny nie kończyliśmy ataków, a w naszą grę wdał się lekki chaos. Było 2:7 i rywale nieco się nakręcili. Trener Marek Grzelczak poprosił o czas, uspokoił zawodników, a za chwilę KKS zaczął grać swoje. Jeziorowski wykorzystał piłkę sytuacyjną, Kędra posłał kilka bardzo silnych ataków, goście dorzucili dwa ataki w out i było 10:10. Maszyna ruszyła i kozieniczanie zaczęli odjeżdżać aż do stanu 18:11 (16 zdobytych punktów przy zaledwie 4 rywali). Gra GKPS-u posypała się na dobre i goście popełniali bardzo dużo błędów. Z drugiej strony bardzo skuteczny w ataku był Kacper Kędra, a Robert Głogowski świetnie spisywał się w obronie. Pierwszego seta wygraliśmy do 17 punktów.

Trochę sparingowo

W drugiej i trzeciej odsłonie trener Marek Grzelczak dał pograć zmiennikom. Na parkiecie meldowali się kolejno: Piotr Skałbania, Michał Adamczuk, Kamil Kapusta, Janusz Rdułtowski, Michał Kalita i Bartłomiej Koryciński. Chwilami pod siatką nie było nikogo z wyjściowej szóstki, a mimo to KKS solidnie punktował. Bardzo fajnie tego wieczoru zaprezentowali się nasi młodzi zawodnicy: Skałbania i Adamczuk, którzy niejednokrotnie kończyli ataki z trudnych piłek. W drugim secie warto też odnotować świetną serię na zagrywce Macieja Kałasza. Techniczne, mierzone piłki sprawiły sporo trudności rywalom. Nieźle grał również nasz blok (para Kałasz / Oroń to konkretna ściana dla rywali) Drugiego seta KKS wygrał do 15, a trzeciego do 21. Emocji jednak było jak na lekarstwo.

Jutro będzie trudniej

Siatkarze KKS-u odnieśli swoje szóste zwycięstwo w tym sezonie i pozostają niepokonani. Kolejne trzy oczka, przy porażce Arki z Karpatami, pozwoliły nam awansować na trzecie miejsce w tabeli (1 punkt straty do lidera i wicelidera). A już w niedzielę, 22 listopada, podopieczni Marka Grzelczaka zmierzą się z inną niepokonaną ekipą – liderem tabeli MKS MOSiR Jasło (18 pkt w 6 meczach). Będzie to zatem bezpośrednia okazja do objęcia prowadzenia w grupie 6. Początek pojedynku niepokonanych o godz. 16.00. Transmisję ze spotkania będzie można zobaczyć na naszym fanpage’u.

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

Enea KKS Kozienice – GKPS Gorlice 3:0 (25:19, 25:15, 25:21)
KKS: Oroń, Ostrowski, Kędra, Jeziorowski, Kwiecień, Kałasz, Głogowski (libero) oraz Adamczuk, Skałbania, Kapusta, Rdułtowski, Kalita, B. Koryciński
GKPS: Turek, Nikiel, Dudek, Szpyrka, Ludwin, Góra, Kaszyk (libero)

fot. Mariusz Basaj / Enea KKS Kozienice

post

Dwa dni, dwa mecze. W weekend KKS gra u siebie

Aktywny weekend czeka siatkarzy Enei KKS-u Kozienice. W dniach 21-22 listopada podopieczni trenera Marka Grzelczaka rozegrają dwa spotkania. W sobotę, w ramach 8. kolejki II ligi, zmierzą się z Gorlicami, a dzień później zagrają zaległe spotkanie 4. kolejki z MOSiR-em Jasło.

Faworytem sobotniego spotkania bez wątpienia będą kozieniczanie. GKPS Gorlice to beniaminek II ligi, który w tym sezonie nie zaznał jeszcze smaku zwycięstwa. Goście przegrali wszystkie pięć dotychczasowych spotkań i nie ugrali przy tym nawet seta. Liczymy na to, że na przełamanie będą musieli jeszcze poczekać.

Mecz niepokonanych

Znacznie ciekawiej zapowiada się zaległy pojedynek KKS-u z MOSiR-em Jasło, który zostanie rozegrany w niedzielę. Obie ekipy nie przegrały jeszcze w tym sezonie, a goście mają na swoim koncie punkt więcej (15 pkt w 5 spotkaniach). Co więcej, wygrali ostatnio z dwoma innymi, silnymi zespołami: Extransem (3:0) i Karpatami (3:1).

W zeszłym sezonie KKS i MOSiR podzieliły się punktami. U siebie kozieniczanie wygrali po emocjonującym meczu (2 sety na przewagi) 3:1, a na wyjeździe przegrali 0:3. Miejmy nadzieję, że w niedzielę podopieczni Marka Grzelczaka pokażą charakter. Liczymy na dobry wynik!

Będzie transmisja

Oba weekendowe mecze zostaną rozegrane w hali przy ul. Głowaczowskiej. Ze względu na obostrzenia sanitarne, odbędą się jednak bez udziału publiczności.

Z myślą o naszych kibicach przygotowujemy transmisje wideo z obu spotkań. Stream będzie dostępny na naszym fanpage’u na portalu Facebook. Zachęcamy do oglądania i kibicowania!

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

post

Od 2:0 do 2:3. KKS wygrał po tie-breaku w Ropczycach

Stare siatkarskie porzekadło mówi, że „kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3”. I tak było też w niedzielę, 15 listopada, w Ropczycach. Siatkarze Enei KKS-u wygrali zaległe spotkanie z Błękitnymi 3:2, chociaż przegrywali już dwoma setami. Podopieczni Marka Grzelczaka dalej pozostają niepokonani w tym sezonie, ale mogą czuć spory niedosyt. Punkt stracili niemal na własne życzenie.

W niedzielnym meczu trener Marek Grzelczak postawił na ten sam skład, co w pojedynku z AKS-em. Od pierwszych minut na parkiecie pojawili się zatem Wojciech Kwiecień, Bartłomiej Koryciński, Krzysztof Jeziorowski, Kacper Kędra, Marcin Obremski, Daniel Ostrowski i Robert Głogowski na libero.

Na własne życzenie

Początek spotkania nie wskazywał na to, że będziemy świadkami aż pięciu setów. Po chwilowej grze punkt za punkt i kilku dobrych akcjach przez środek (trzy razy z rzędu kończył Koryciński), zaczęliśmy powoli odskakiwać, najpierw na 7:10, a następnie 10:14 i kolejne 13:18. Była to największa przewaga naszej drużyny w pierwszej odsłonie i wydawało się, że dowieziemy tego seta na spokojnie do końca. Niestety nasza gra się posypała. Zawodnicy KKS-u mieli dużo problemów z kończeniem ataków, rywale nieźle bronili, nie punktowaliśmy blokiem i w tej odsłonie nie zachwycaliśmy zagrywką.

Rywale doprowadzili do stanu 22:22 – po tym, kiedy nie skończyliśmy kolejnego ataku, a za chwilę dołożyli asa. Przy stanie 23:22 popsuli zagrywkę, ale chwilę potem obili nasz blok. Kwintesencją tej partii była jej ostatnia akcja. KKS nie skończył trzech ataków, a rywale boleśnie oddali i było 25:23.

W drugim podobnie

W drugiego seta weszliśmy podobnie. Kilka skutecznych bloków i dwa błędy rywali pozwoliły odskoczyć na 3:7. Szybko jednak wróciły problemy z pierwszej odsłony. Nie kończyliśmy ataków, wpadaliśmy w blok i rywale szybko złapali kontakt. Było 10:10, potem 15:15 i tak do stanu 22:22. Wtedy najpierw rywale obili nasz blok, a w następnej akcji nie skończyliśmy ataku i musieliśmy przyjąć odpowiedź. Było 24:22. Nadzieję na ugranie seta dał nam jeszcze Bartłomiej Koryciński skutecznym atakiem ze środka, ale dosłownie chwilę później popsuł zagrywkę. Podobnie jak w pierwszej odsłonie Błękitni wygrali 25:23.

Ciężka pobudka

Trzecia odsłona zaczęła się kiepsko dla KKSu. Rywale dwukrotnie postawili szczelny blok, a następnie dorzucili asa. Było 3:0. Na dodatek brakowało nam dokładności. Przy stanie 5:2 Marek Grzelczak poprosił o czas. Nie wiemy co powiedział wtedy chłopakom, ale chwilę potem odpalili.

KKS po dobrych atakach Ostrowskiego i ważnym bloku Ostrego w duecie z Jeziorowskim złapał kontakt. Coraz częściej zmuszaliśmy rywali do błędów i było 7:7. W końcu odpaliła też nasza zagrywka najpierw Obremski, a chwilę potem Jeziorowski, który dorzucił asa. Było 8:13 i tym razem KKS nie zamierzał oddać prowadzenia. Rywale zbliżyli się co najwyżej na dwa punkty, ale tylko na chwilę. Nasza gra poprawiła się praktycznie w każdym elemencie i wygraliśmy tę partię do 19.

Rozpędzona maszyna

Siatkarze KKS-u nabrali wiatru w żagle i w czwartej odsłonie od początku grali swoje (1:4). Na dodatek rywale coraz częściej się mylili. Podopieczni Marka Grzelczaka nie dali złapać kontaktu Błękitnym, którzy zbliżyli się maksymalnie na trzy punkty (12:15). Po naszej stronie na parkiecie bez dwóch zdań wyróżniali się Ostrowski i Jeziorowski, ale cała drużyna wyglądała lepiej niż w pierwszych odsłonach. Czwartego seta wygraliśmy do 16.

Tie-break z emocjami

Piąta odsłona rozpoczęła się około godz. 18:00, po dwóch godzinach męczącego spotkania. Co ciekawe, trener Marek Grzelczak przez cały mecz nie wpuścił na parkiet nikogo ze zmienników.

Tie-breaka zaczęliśmy od dwóch nieudanych ataków, ale Błękitni podarowali nam dwa ataki w aut. Było 2:2 Chwilę potem zagraliśmy dwie dobre akcje, raz po skrzydle i raz ze środka i było 2:4. Następnie dorzuciliśmy podwójny blok, a rywale dwa ataki poza boisko i było 3:7, a chwilę potem 4:9. Wtedy Błękitni zerwali się do jeszcze jednego ataku i złapali kontakt na 8:9. Końcówka partii to jednak popis Ostrowskiego i Jeziorowskiego. Obaj dorzucili po asie, a Daniel skutecznie atakował. Tie-breaka wygraliśmy do 10, a cały mecz 3:2.

Bez zmian w tabeli

Dla KKS-u był to pierwszy stracony punkt w tym sezonie. Po 5 meczach kozieniczanie mają 14 oczek i dalej zajmują czwarte miejsce w tabeli. Do lidera tracimy dwa punkty, ale rozegraliśmy też dwa spotkania mniej.

Kolejna, podwójna szansa do zapunktowania będzie już za tydzień. W sobotę zagramy mecz 8. kolejki z ostatnimi w tabeli Gorlicami, a w niedzielę zaległe spotkanie z MOSiR-em Jasło. Zwłaszcza ten pojedynek zapowiada się emocjonująco. Jasło, podobnie jak KKS, jeszcze nie zaznało smaku porażki. Będzie to zatem pojedynek o miano niepokonanych. Czekamy!

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea.

Błękitni Ropczyce – Enea KKS Kozienice 2:3 (25:23, 25:23, 19:25, 16:25, 10:15)
KKS: Kwiecień, Kędra, Obremski, B. Koryciński, Jeziorowski, Ostrowski, Głogowski (libero)

post

KKS wygrał w Rzeszowie. Trzy punkty jadą do Kozienic

Siatkarze Enei KKS-u Kozienice pokonali w sobotę 3:1 młody zespół AKS-u V LO Rzeszów. Dla podopiecznych Marka Grzelczaka było to pierwsze ligowe spotkanie od ponad miesiąca. I chociaż kozieniczanie byli bez dwóch zdań faworytami tego meczu, to chwilami widać było brak regularnej gry. Brak koncentracji na parkiecie kosztował nas straconego seta. Najważniejsze jednak, że trzy punkty zasiliły dorobek kozienickiego teamu.

Pod nieobecność kontuzjowanego Michała Korycińskiego, trener Marek Grzelczak postawił na Daniela Ostrowskiego. Oprócz niego, w wyjściowym składzie znaleźli się: Marcin Obremski, Krzysztof Jeziorowski, Bartłomiej Koryciński, Kacper Kędra, Wojciech Kwiecień i Robert Głogowski na libero.

Senny start

Początek spotkania nie wyglądał dobrze w wykonaniu kozienickiego zespołu. Wyraźnie brakowało nam koncentracji. Nie kończyliśmy ataków, a młodzież z Rzeszowa ambitnie grała w obronie. Zaczęło się od prowadzenia AKS-u 5:1 , a następnie 9:5. Wtedy ożywiła sie nasza gra. Najpierw postawiliśmy skuteczny potrójny blok, a za chwilę na rozgrywce zaszalał Daniel Ostrowski. Odrzucił rywali od siatki, a my punktowaliśmy. Przy stanie 9:9 trener gospodarzy poprosił o czas. Po przerwie rywale znów próbowali odskoczyć (11:9), ale odpowiedzieliśmy podwójnym blokiem i atakiem Kędry. Pierwsze prowadzenie objęliśmy przy stanie 11:12, a rywale coraz częściej się mylili. Przy wyniku 14:16 trener gospodarzy wziął drugi czas. Niewiele to pomogło. Po przerwie dobrze atakował Krzysztof Jeziorowski, a na zagrywce sprawdzał się Marcin Obremski.

KKS odskoczył na 15:21, a potem 17:23 i… nie mógł skończyć seta. W końcówce popełniliśmy wiele błędów i nie mogliśmy postawić kropki nad i. Udało się to Kacprowi Kędrze, który posłał potężny atak na 22:25

Festiwal zagrywek

Początek drugiej partii to popisy na zagrywce Kacpra Kędry. Dwa asy i odrzucanie rywali od siatki pozwoliło objąć prowadzenie 1:5. KKS utrzymywał bezpieczne prowadzenie do stanu 5:9, a potem na kilka chwil nasza gra się posypała. Nie kończyliśmy ataków, a gospodarze doprowadzili do wyrównania (10:10).

Kolejne akcje ułożyły się jednak po naszej myśli. Najpierw rywale obili siatkę, a potem Kędra obił blok rywali. Chwilę potem Jeziorowski dołożył asa i było 10:15. Młodzież z Rzeszowa próbowała gonić i nawet złapali kontakt na 2 punkty, ale tylko na chwilę. Kędra dwukrotnie posyłał asy, a kolejnego dołożył Obremski. Seta wygraliśmy do 19 i prowadziliśmy w meczu 2:0.

Koszmarna trzecia partia

Na trzeciego seta nasi zawodnicy chyba nie do końca wyszli na parkiet. Przespany początek partii sprawił, że rywale odlecieli na 4:0. Musieliśmy gonić, a przy tym popełnialiśmy sporo błędów. Przez chwilę punktowaliśmy głównie po bezpośrednich błędach AKS-u.

Najbliżej złapania kontaktu byliśmy przy stanie 12:10, kiedy postawiliśmy dobry blok. Niestety chwilę potem popełniliśmy trzy błędy z rzędu i było 15:10. W dalszej części tej odsłony gra nam sie kompletnie nie kleiła, a rywale odjechali na 8 punktów. Trener Marek Grzelczak, widząc co dzieje się na parkiecie, dał chwilę odpocząć pierwszemu składowi i wpuścił na parkiet zmienników. Warto odnotować fakt, że w barwach KKS-u zadebiutował Roman Oroń. Nie miał zbyt wiele czasu do gry, ale posłał kilka silnych ataków i dorzucił zepsutą zagrywkę. Na parkiecie zameldował się także najnowszy nabytek KKS-u Michał Adamczuk, który w drużynie oficjalnie jest dopiero od czwartku.

Tej partii raczej nikt w zespole nie będzie dobrze wspominał. Trzeciego seta przegraliśmy do 17 punktów.

Festiwal błędów

Czwarta partia przyniosła sporo nerwów po obu stronach, przynajmniej na początku odsłony. Dłuższą chwilę gra toczyła się punkt za punkt, a raczej błąd za błąd. Tak było do stanu 4:5. Wtedy w końcu zapunktowaliśmy po ładnej akcji, a chwilę potem wykorzystaliśmy wracającą piłkę po zagrywce Ostrowskiego i było 4:7. KKS już nie zamierzał oddać prowadzenia.

Chociaż nie brakowało błędów po obu stronach, to popełnialiśmy ich znacznie mniej od rywali, którym coraz bardziej brakowało chłodnych głów. KKS długo utrzymywał dwu-, trzypunktowe prowadzenie, by w końcówce odjechać. Sporo w tym zasługi zagrywek Marcina Obremskiego, który odrzucił rywali do siatki i dołożył kolejnego asa. Kozieniczanie prowadzili już 6 punktami (15:21).

W końcówce seta na parkiecie znowu pojawili się zmiennicy, ale rywale nie dali im zbyt wielu okazji do pogrania piłką – ostatnie punkty w meczu zdobyliśmy po ich błędach. Najpierw posłali piłkę w siatkę, a potem przekroczyli linię przy zagrywce.

KKS wygrał czwartego seta do 19, a cały mecz 3:1. Po czterech rozegranych spotkaniach kozieniczanie mają komplet 12 punktów.

Ciasno w  górze tabeli

Sobota była bardzo ciekawa na parkietach grupy 6. MOSiR Jasło pokonał u siebie 3:1 Hutnika i to był jedyny mecz, gdzie triumfowali gospodarze. Karpaty Krosno wygrały 3:0 w Ropczycach, Sparta tak samo w Gorlicach, a Extrans przełamał się w Chełmie, pokonując Arkę 3:1.

Liderem pozostaje Arka – 16 pkt w 7 meczach, drugi jest MOSiR 15 pkt w 5 meczach, trzecie Karpaty 15 pkt w 7 meczach, a czwarty KKS – 12 pkt w 4 meczach.

Atak na wicelidera

Podopieczni Marka Grzelczaka już jutro będą mieli okazję do wskoczenia na fotel wicelidera. Muszą jednak wygrać zaległy mecz z Błękitnymi Ropczyce 3:0. Spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę, 15 listopada. Trzy punkty, przypadku wysokich różnic w setach, dadzą nam wicelidera.

Trzeba będzie jednak zagrać lepiej niż dziś, a na pewno zachować pełne skupienie. W sobotę chwilami koncentracji zwyczajnie brakowało. Trzymamy kciuki!

Energii naszym siatkarzom dodaje Enea!

AKS V LO Rzeszów – Enea KKS Kozienice 1:3 (22:25, 19:25, 25:17, 19:25)
KKS: Obremski, Kędra, Jeziorowski, B. Koryciński, Ostrowski, Kwiecień, Głogowski (libero) oraz Oroń,, Skałbania, Kapusta, Kalita, Kałasz, Adamczuk

fot. Podkarpackie LIVE